poniedziałek, 28 października 2013

Dracula nie ssie

Wampiry to jedne z ulubionych istot wśród twórców fantastyki w ostatnim czasie.  Czym wybije się najnowszy serial "Dracula"?


Po obejrzeniu pierwszego odcinka można śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z pewną reinterpretacją historii Draculi. Główny bohater grany przez Jonathana Rhysa Meyersa ( Henryk VIII z "Dynastii Tudorów") ma motywację do mordowania ludzi. Nie chodzi mu tylko o nasycanie się ich krwią. I w tym momencie odkrywamy pierwszy fragment intrygi z spiskową teorią dziejów w tle. Wampir o śmierć swojej rodziny, palenie wiosek i uwięzienie swojej osoby obwinia Zakon Smoka, który nieprzerwanie działa od kilkuset lat. Pod koniec XIX w. pod przykrywką biznesmenów przemysłu naftowego prowadzą działalność łowców wampirów. Ale czego tak naprawdę chcą? Jak jest ich cel?

Moja największa obawa związana z wampirami została szybko rozwiana. Dracula jest normalnym przedstawicielem tego gatunku i nie błyszczy się w słonecznym świetle. Emanuje wdziękiem dżentelmena i z erotycznym uniesieniem wbija się w kobiece szyje. W dodatku jest zwinny i świetnie włada mieczem, co zapowiada, że w przyszłości ujrzymy ciekawe pojedynki. 

Oprócz tytułowego bohatera na ekranie ujrzymy inne postacie znane z książki Brama Stokera. Jonathan Harker, Mina Murray, Lucy Westenra i Abraham Van Helsing odegrają w serialu role raczej inne niż w powieści. I właśnie to, że jest jakby po staremu, ale inaczej budzi zaciekawienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz