poniedziałek, 21 października 2013

Mężczyzna wykorzystywany

Kurwa jego mać! Co za suka! To skurwiel!- te słowa najczęściej padały z moich ust gdy sąsiedzi hałasowali w środku nocy. Aż do czasu gdy zagrałem w Wiedźmina 2 Zabójcy Królów.

Ludzie, których Geralt poznaje często okazują się kimś innym niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Niby pomagają bohaterowi, po jakimś czasie okazuje się, że tylko gdy czerpią z tego korzyści. Co do niektórych od razu podchodziłem nieufnie- ambasadora Nilfgaardu Shilarda Fitz- Oesterlena chciałem posłać do piachu na samym wstępie. Dopiero po kilkunastu godzinach rozgrywki przekonałem się, że wiele by to ułatwiło wiedźminowi, choć pewne sprawy by skomplikowało.
Gra nie pozwala poczuć się panem wydarzeń. Co prawda mamy na nie istotny wpływ, w zależności od tego komu pomożemy- Iorwethowi lub Roche'owi, odkryjemy inną linię fabularną. Dlatego warto Wiedźmina 2 przejść wielokrotnie i zobaczyć 16 różnych zakończeń. Za każdym razem pogłębiamy swoją wiedzę na temat motywacji postaci i odkrywamy nowe aspekty intrygi w jaką został uwikłany Geralt z Rivii. I ciągle przeżywamy wewnętrznie te wydarzenia. Właściwie to odczuwamy te baty od życia jakie zbiera wiedźmin bardziej niż on sam. I to jest siła porządnej, przemyślanej fabuły. Czy fanom trzeba czegoś więcej?

PS: Tak. Różnorodnych scen erotycznych, a nie właściwie każdą bierze tak samo.


1 komentarz:

  1. Powiem tak. Jako wieloletni "napaleniec" (nie mylić, ze zboczeńcem) Wieśka, to uważam, że gra świetnie prezentuje alternatywę do neutralnego przysposobienia bohatera. Książka książką, ale w grze takie zachowania byłyby nudne ze względu na brak jakiejkolwiek ogniskowości pomiędzy graczem a postacią. Wszystko robiłoby się same, co byłoby raczej słabe. Dlatego cenię tą subtelną ironię, która pojawia się jako konsekwencja każdego wyboru Geralta - czyli naszego wyboru. Co do samej gry. Wiedźmin 2, oprócz świetnych rozwiązań graficznych, skryptowych itp., był dla mnie stanowczo za krótki i momentami liniowy.

    OdpowiedzUsuń